-część druga-
Wiecie już z części pierwszej tego artykułu, że nasze samochodowe, offroadowe wyprawy odbywamy samochodami terenowymi, ale także i zwykłymi samochodami osobowymi. Jeszcze raz chcielibyśmy zaznaczyć, że istotą tych wyjazdów nie jest rywalizacja offroadowa i zaliczanie nieprzejezdnych tras. Autem bez napędu 4x4 nie zajedziemy zapewne tak daleko, tak wysoko, może trzeba będzie wybrać okrężną, ale łatwiejszą drogę, ale charakter wyprawy pozostaje ten sam. Czymkolwiek byśmy się nie poruszali hołdujemy tym samym zasadom. Każda trasa, każdy odcinek drogi nie jest pokonaniem kilometrów, tylko świadomą podróżą w nieznane, z pochłanianiem tego co po drodze spotykamy. Podróżujemy najczęściej drogami bocznymi, często gruntowymi, nie spotykamy tu autobusów z turystami i platform widokowych, kolejek za biletami wstępu, tylko lokalną społeczność, kozy leżące na drodze, czy wolno pasące się konie. My też czujemy się wolni. Zatrzymujemy się wtedy gdy chcemy, wstępujemy do wiejskich barów na kawę i regionalne jedzenie zawsze, jeśli tylko mamy na to ochotę. Odwiedzamy owocowo warzywne targowiska, w ser i mleko zaopatrujemy się bezpośrednio u pastuszków na górskich łąkach. Jeżeli już naprawdę tego chcemy to kupujemy także i te nieszczęsne bilety wstępu i zwiedzamy jakieś zamki, cerkwie, czy inne atrakcje. Wszak wszystko dla ludzi :).
Każdy dzień z jednej strony jest zaplanowany. Wiemy co chcemy zwiedzić, wiemy jakie chcemy przejść wąwozy, ile na to będziemy potrzebować czasu, wiemy w jakie góry jedziemy i jakie tam chcemy zdobyć szczyty, z jakimi trudnościami to się może wiązać. Wszystkie potrzebne do tego informacje można z mniejszym, czy większym trudem zdobyć w necie, nie ma większego problemu zaopatrzyć się w potrzebne mapy. Z drugiej strony każdy dzień jest też improwizacją, bo nigdy nie można przewidzieć np. pogody, lub np. nagłej chęci pojechania w zupełnie innym kierunku, niż wcześniej planowany.
Jednym z istotniejszych dla nas momentów tych samochodowych, offroadowych wypraw, momentów, które potem się najchętniej wspomina jest nocleg. Nocleg, ale nie tylko traktowany jako samo spanie, ale całe popołudnie i wieczór, całe związane z tym przygotowanie biwaku; wybranie właściwego miejsca, przygotowanie samochodów do spania, czy rozstawienie namiotów, zgromadzenie drewna na ognisko, przygotowanie późnego obiadu, lub kolacji. Potem siedzenie przy ognisku, dobre wino, czasami wesołe rozmowy, czasami czytanie książek. Wszystko w jakiejś wspaniałej scenerii, na górskiej połoninie, czy na polance przy strumieniu. Żyć nie umierać, to te najwspanialsze chwile.
Dlatego uważamy, że wybór miejsca na udany biwak jest tak istotny, bo chyba nie macie wątpliwości, że taki biwak będzie jednak o niebo przyjemniejszy, niż np. nocowanie na przydrożnym parkingu :). Warto zatem, i sami przykładamy do tego dużą wagę, by tak sobie zaplanować dzienną trasę i dzienne zajęcia, by na koniec dnia na nocleg wylądować w fajnym, ciekawym miejscu i super biwakowaniem wynagrodzić sobie trudy przebytego dnia.
I może to czas, by w tym właśnie miejscu wspomnieć o drugim wniosku, jaki wypływa z naszych dotychczasowych doświadczeń. Ten wniosek sprowadza się do konstatacji, że nie warto być bohaterem za wszelką cenę i dzielnie znosić wszelkie niewygody, tylko nie ma co sobie żałować i warto się zaopatrzyć we wszystkie możliwe „przydasie” poprawiające komfort i mogące umilić taką campingową wyprawę samochodem.
Po pierwsze sypialnia. Nie ma chyba nic gorszego, niż pobudka w środku nocy spowodowana przeciekającym namiotem. Dobre spanie to nie tylko odpowiednie materace, czy pianka tapicerska w przypadku noclegu w samochodzie, ale też możliwość wypoziomowania na auta na specjalnych podkładach. Kto kiedyś spał z głową w dół na pewno wie o czym mówimy :). Przemyślany wybór śpiwora pozwoli nam nie marznąć w chłodne noce, a równocześnie umożliwi jako takie przeżycie nocy upalnych.
Po drugie kuchnia. Wygodnie urządzona z dwupalnikową kuchenką, odpowiednimi garnkami, kuchnia która bez żadnego kłopotu pozwoli na „wydawanie” pełnowartościowych obiadów. Oczywiście można przez parę dni żywić się fasolką po bretońsku i pulpetami z puszki, oczywiście można korzystać (i korzystamy z tego, ale nie zawsze jest to możliwe) z lokalnych barów, czy restauracji, ale nic nie zastąpi normalnego, domowego obiadu. Pokażemy Wam, jak można je w prosty sposób przygotować, pasteryzować i hermetycznie zapakować, by w trzecim tygodniu podróży nadal cieszyć się świeżym daniem.
Po trzecie łazienka. Bo w sumie chyba największym problemem wcześniejszych wyjazdów był brak ciepłego prysznica. Dzisiaj pierwszą rzeczą na codziennym biwaku jest kąpiel w ciepłej wodzie. Jak ? Opowiemy Wam i o tym :).
Po czwarte salon… a może pokój dzienny, a może i pokój wieczorny. Bo w nim spędzamy długie, ciepłe wieczory na biwaku. A więc wygodne krzesła turystyczne, oświetlenie pozwalające na czytanie książki i wreszcie podstawa, czyli zadaszenie chroniące nas przed ewentualnym deszczem, ale i zapewniające poczucie przytulności, bezpieczeństwa.
Po piąte, po szóste … etc. Każdy wyjazd przynosi nowe doświadczenia, nowe pomysły na wyposażenie. Latarki i czołówki, ręczniki szybkoschnące, lodówka, linka na pranie, wodoodporne worki, przetwornica 12/230 V, odstraszacze na owady, termosy, moskitiera, … , lista nie ma końca :)
...taka oto sytuacja...
Jak myślicie, byliśmy na nią przygotowani?
O tym wszytskim, ze szczegółami, opowiemy Wam w kolejnych wpisach na blogu :)
Jacek z campingshop.pl